Kielczanin w Katarze: Zupełnie inny świat [ZDJĘCIA]
Zapraszamy na kolejną korespondencję prosto Kataru, jaką przygotował dla nas Michał Sadowski. Czas wolny od wydarzeń sportowych ekipa ze stolicy województwa świętokrzyskiego poświęciła na poznawanie kultury Bliskiego Wschodu.
Mieliśmy dzień wolny od meczów z naszym udziałem, dlatego zdecydowaliśmy się się na zasmakowanie w lokalnej kulturze. Dosłownie pięć przystanków przejechanych metrem dzieliło nas od zupełnie innego świata! Od ogromnego przepychu, dużych pieniędzy oraz wszechobecnego bogactwa.
Pojechaliśmy do centrum Doha zobaczyć słynne nadbrzeże. W istocie, dwugodzinny spacerek nad brzegiem zatoki zrobił na nas DUŻE wrażenie.
Po jednej stronie ogromne wieżowce, szerokie drogi i drogie sklepy, a po drugiej mierząca sześć kilometrów długości strefa kibica! Ulice są piękne i przystrojone. Nie brakuje miejsc odpoczynku dla kibiców, telebimów, są mobilne studia telewizyjne, jak również możliwość zjedzenia czegoś na szybko.
Skorzystaliśmy też z okazji i jako fani Formuły 1 nie mogliśmy sobie odmówić zabawy na dostępnych symulatorach do gry!
Porządkowi ustawieni co kilkanaście metrów, dbający o czystość i gotowi pomóc. Z minuty na minutę, w miarę oddlania się i zapadającego zmroku, panorama drapaczy chmur coraz piękniejsza.
Oczywiście to miejsce cały czas żyje mistrzostwami świata, dlatego z każdą chwilą rosła tutaj liczba kibiców. Zwłaszcza tych zmierzających do jednej z największych atrakcji Doha, a więc bazaru Souq Waqif, którego architektura (szczególnie w otoczeniu wieżowców) robi ogromene wrażenie.
Kielczanie wciąż na katarskim szlaku. 20 kilometrów w nogach. Chłopaki trenują, bo pewnie liczą na występ w meczu z Arabią Saudyjską ;) #Qatar#Polska#Kielce#wKielcach @LaczyNasPilka
— CKsport.pl (@CKsportpl) November 25, 2022
CAŁOŚĆ: https://t.co/7ZbXHUZ8WV pic.twitter.com/S69y5Ka7Fp
Mnogość sklepów z towarami z całego świata, zarówno produkcji chińskiej, jak i lokalnych przedsiębiorców. To wszystko przeplatanie restauracjami każdej kuchni, od orientalnej, po europejską.
Turystów jest tutaj cały czas tysiące i tylko dzięki kapitalnej organizacji ruchu, udało nam się tam wejść. Pełno uliczek, ślepych zaułków i ukrytych sklepików zadziwia. Po około godzinie udało nam się znaleźć drogę wyjścia. Łącznie mamy w nogach chyba po 20 kilometrów, ale warto było to wszystko zobaczyć. Zwiedzanie centrum finansjery Bliskiego Wschodu uważam za bardzo udane!
Z Docha dla portalu CKsport.pl pisze Michał Sadowski.